
Czołem! Należę do grupy ludzi, którzy nie lubią kupować szajsu. Szykując się do remontu domu (czy ostatnio naszego makerspace Fabryka Pasji) staram się nie kupować najtańszych narzędzi, pędzli, wałków, itp. Po prostu wolę nieco dołożyć i mieć narzędzia na dłużej, niż tylko jeden raz. O ile umycie pędzli po skończonym malowaniu nie jest jakimś szczególnie ambitnym zadaniem, o tyle mycie wałków (szczególnie tych większych) może już być nieco męczące. A przynajmniej mnie potrafi to doprowadzić do białej gorączki, bo choćbym nie wiem ile stał nad zlewem i miętosił te wałki, to przed kolejnym malowaniem i tak się okazuje, że są sztywne od starej farby ;) Zawsze w takich sytuacjach pocieszałem się jedną myślą - ja biorę wałek do ręki raz na kilka miesięcy, natomiast zawodowi malarze muszą je myć codziennie :D Ta moja pocieszająca myśl była skuteczna do czasu, aż dostałem maila z hurtowni Budguru z pytaniem, czy nie chciałbym przetestować myjki do wałków malarskich... Załapaliście? MYJKI DO WAŁKÓW! Człowiek w ciągu życia zmarnował już ładnych kilka godzin na ściskanie, miętoszenie, wyciskanie i spłukiwanie wałków, a teraz dowiaduje się, że istnieje na świecie coś takiego, jak myjka do wałków ;)